historykon.pl / Ryszard Hałas: To historia dwójki ludzi, którzy ocalili 39 ludzi żydowskiego pochodzenia. Nic więc dziwnego, że Wołosiańscy stali się oni uhonorowani tytułem „Sprawiedliwi wśród Narodów”. [...]
Książka jest interesująca pod kilkoma względami. Po pierwsze – kreśli nam trudy, z jakimi przyszło się borykać jej dziadkom. Zagrażały im ciągłe donosy. Musieli borykać się z bezustannym życiem w poczuciu grozy, braku bezpieczeństwa i strachu przed tym, że ktoś ich wyda. Co więcej, musieli się martwić nie tylko o życie własne, ale i blisko 40 osób, które w ich ręce powierzyło swoje istnienie.
Taka odpowiedzialność! Heroizm w najczystszej postaci. Ja nie wiem czy potrafiłbym coś takiego zrobić. Jestem pod ogromnym wrażeniem. I z pewnością poszukam na ich temat jakiś szerszych informacji.

Po drugie – zaintrygował mnie sposób w jaki Wołosiańscy radzili sobie z całym aparatem opresji, niepewnością postawy własnych sąsiadów, krewnych, znajomych. Ileż oni musieli włożyć wysiłku w samo to, aby wszystko pozostało w tajemnicy. Mną wstrząsnęła, na pozór, błaha sytuacja, która mogła zakończyć się tragedią: „W podłodze był właz. Dzieciom pozwalano czasem podglądać normalne życie, to był też moment, kiedy mogły zaczerpnąć świeżego powietrza. Każdy z nich chciał zobaczyć Anię i nosić ją na rękach. Sława pozwalała im wyjść z piwnicy, żeby mogły pobawić się z dziewczynką. […] W dzień właz był zamknięty, założona była na niego metalowa sztanga, na niej z kolei leżała płyta PCV, którą posypywano pieprzem. Mieli nadzieję, że to zmyli policyjne psy. Ania zaczęła płakać nad miejscem, gdzie był właz. Chciała zobaczyć dzieci, pokazywała na zakryte miejsce i wolała: „Tiu, tiu…!”. Od tej pory dziewczynka już nie oglądała dzieci. Sława jej nie pozwalała. Mogły one wychylać się od czasu do czasu, ale jak w pobliżu nie było Ani. Bala się, że własne dziecko może ich wydać”. (s. 98-99).
https://historykon.pl/ocaleni-z-drohobycza-recenzja/
Wydawca: Wydawnictwo NOVAE RES / 2025
|