Imieniny: Bernarda, Grzegorza, Józefiny
  Aktualności
  W Lublinie
  W Drohobyczu
  Wszędzie
  Polecamy
  Archiwum
  Warte uwagi
  Kategorie
   Stowarzyszenie
   Partnerzy
   Projekty
  Bruno4ever

  Tagi

szpilki leszek mądzik krcha nieznanaukraina filmy noce bułgarii golberg galeria cytaty o schulzu górecka drohobycz zwierciadło nasi artyści o schulzu bruno festiwal 2012 eon horusa jarecka lublin
  Ramka


SchulzFest 2024

XI MIĘDZYNARODOWY
FESTIWAL 
"Arka wyobraźni
Brunona Schulza"
w Drohobyczu

Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
- podstawowego funduszu celowego


***


***

  BRUNO4EVER 
2024-2026 
SchulzFest w drodze do ESK

Dni Brunona Schulza 
w Lublinie

Zrealizowano z pomocą finansową
MIASTA  LUBLIN

***





 ***


Rok 2022 / Rokiem Brunona Schulza

Odwiedziło nas już:
1045323 osób
Aktualności
WŁADYSŁAW PANAS (1947-2005). Profesorowi w rocznicę. Narzuć światu jakąś wizję


O WŁADYSŁAWIE PANASIE
Władysław Panas (1947-2005), historyk i teoretyk literatury, wybitny badacz twórczości Brunona Schulza; absolwent i profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, od 1999 roku – kierownik Katedry Teorii Literatury Instytutu Filologii Polskiej KUL. Profesor zwyczajny.


Najważniejsi. Od lewej: Janusz Degler, Aleksander Fiut, Alfred Schreyer, Władysław Panas, Jerzy Jarzębski. Drohobycz, pocz. lat 20

     W 1973 roku studia na KUL zakończył pracą magisterską „O koncepcji języka w prozie Brunona Schulza” – i został asystentem w swej alma mater. Mimo że w 1984 roku obronił doktorat teorioznawczy - „W kręgu metody semiotycznej”, głównym tematem jego zainteresowań naukowych i najważniejszych książek pozostał Bruno Schulz: w 1997 roku wydana została rozprawa habilitacyjna Panasa pod tytułem „Księga Blasku. Traktat o kabale w prozie Brunona Schulza”,  w 2001 roku książka „Bruno od Mesjasza. Rzecz o dwóch ekslibrisach oraz jednym obrazie i kilkudziesięciu rysunkach Brunona Schulza”. Także Schulza i Drohobycza dotyczyła jego ostatnia, niedokończona książka – „Willa Bianki. Mały drohobycki przewodnik dla przyjaciół (fragmenty)”.


Władysław Panas w dawnym domu Brunona Schulza przy dawnej ul. Floriańskiej, pocz. lat 20.

      Władysław Panas zawsze wspierał wysiłki ukraińskich środowisk humanistyczno-literacko-polonistycznych pracujących na rzecz Brunona Schulza. Uważał Igora i Wierę Meniok za pionierów tej misji, czuł się ich przyjaciółmi, uważał, że schulzolodzy powinni bezwarunkowo wspierać Drohobycz i być w rodzinnym mieście autora „Sklepów cynamonowych” stale obecni, aby przywracać o nim pamięć.


Przed Uniwersytetem w Drohobyczu, pocz. 20 lat.

W 2005 roku Drohobycki Uniwersytet Pedagogiczny im. Iwana Franki w Drohobyczu nadał prof. Władysławowi Panasowi tytuł doktora honoris causa.


Władysław Panas. Widok od Rynku, w tle ul. Mazepy, uważana za pierwowzór Ulicy Krokodyli. Pocz. 20 l.

     Równocześnie od 1996 roku zaczęły ukazywać się teksty Władysława Panasa poświęcone Lublinowi – miastu rozumianemu jako opowieść, w tym Lublinowi jako miastu poety Józefa Czechowicza. Profesor widział głęboką i specyficzną analogię między Schulzem i Czechowiczem, oraz Drohobyczem i Lublinem. Pisał: „Według mnie tych dwóch artystów wyróżnia – chyba nie tylko w dwudziestowiecznej sztuce polskiej – fakt, że wybili się na tworzenie sztuki uniwersalnej, która przemawia do wszystkich i przekracza ciasne ramy lokalności i prowincji, ale zrobili to odbijając się z tejże właśnie prowincji i lokalności. Z niej zrobili kosmos i świat. To jest chyba ta odrębna, samotna droga Czechowicza, i także Schulza”.

***
W 20 rocznicę śmierci Władysława Panas Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” (Lublin, ul. Grodzka 21) organizuje 24 stycznia 2025 roku spotkanie wspomnieniowe, dzień wcześniej zostanie tam przypomniany film „Magiczne miasto” w reżyserii Nataszy Kurczuk-Ziółkowskiej, inspirowany zachętą Profesora Panasa.
Nie wiemy, czy jakieś wydarzenie odbędzie się w Drohobyczu.   
***

GRZEGORZ JÓZEFCZUK: PROFESOROWI W ROCZNICĘ. NARZUĆ ŚWIATU JAKĄŚ WIZJĘ
(tekst ukazał się w kwartalniku „Akcent”, nr 1 (139) 2015 – a więc równo dziesięć lat temu, wciąż aktualny)

    Najbardziej pamiętam ostatnią podróż Profesora do Drohobycza, a właściwie tylko pewne jej szczegóły. To był pierwszy Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza. Wyjechaliśmy z Lublina w południe 11 lipca, Festiwal zaczął się 12 lipca, nieprzypadkowo, bo w urodziny Brunona Schulza. Władysław Panas wygłosił wtedy odczyt „Lekcja profesora Arendta”, 13 lipca brał udział w posiedzeniu rady muzealnej tzw. Wstępnej Wersji Muzeum Brunona Schulza, której był przewodniczącym, w pierwszym nocnym spacerze z pochodniami śladami życia i twórczości Schulza, 14 lipca wyjechaliśmy.

     Już poważnie chorował. Poprosił niezawodną Wierę Meniok, aby postarała się o transport dla niego. Przyjechał po nas charakterystyczny mercedes rektorski, prowadzony jak zawsze przez Igora Ratusznego. Była słoneczna, piękna niedziela, Igor pojawił się na czas, ale auto miało awarię, coś małego, ale ważnego nawaliło tuż przed Lublinem. Mercedes stał przy ogrodzeniu kościoła św. Wojciecha na Starym Mieście, Igor z lubelskimi taksówkarzami z placu Zamkowego sprawdzał, gdzie w niedzielę można znaleźć tę feralną część, a ja przekonywałem Profesora, że już zaraz ruszymy. Igor znalazł właściwy warsztat samochodowy ulokowany w Lublinie przy ulicy Głównej (sic!), która jest na obrzeżu miasta i jak prawdziwy mistrz kierownicy w pół godziny uporał się z naprawą. 

     Zakwaterowanie mieliśmy w Truskawcu, przy wjeździe do uzdrowiska, w hotelu o romantycznej, nawiązującej do sławnego dzieła Łesi Ukrainki nazwie „Leśna pieśń”, ale już bardzo podstarzałym. Poszliśmy na deptak uzdrowiskowy, do starej części, do parku i przysiedli przy pomniku Adama Mickiewicza. „Mamy tu kilka zadań” – zapowiedział Panas. Wyjął ksero starej pocztówki z modernistyczną willą Aida. „Tak, nazywała się wtedy Aida. Tutaj Schulz spędził ostatnie w życiu wakacje, tuż przed wojną. Mamy wskazówkę, gdzie jej szukać. Napisał w liście, że mieszkał na ulicy prowadzącej na dworzec” – wyjaśniał Profesor.

     I tak skończył się ten dzień poszukiwań, bo zapadła noc. Rano wyszedłem po zakupy i udało mi się znaleźć mapę Truskawca. Dworzec kolejowy był tam, co kiedyś. Niedaleko. Po drodze zobaczyłem ten willę, rozpoznawalną od razu, jeszcze z napisem, że to Aida. Bo już kilka lat potem willa zaczęła zmieniać właścicieli, nazwy, nawet formę, bo mimo że pewnie jest zabytkiem makabrycznie ją przebudowano, a ostatnio widziałem ją nieco zrujnowaną. Pojechaliśmy do Drohobycza na festiwal, dlatego dopiero późnym popołudniem, po powrocie do hotelowego pokoiku, pokazałem plan i miejsce, gdzie stała Aida. Profesor był zaskoczony, z niedowierzaniem kręcił głową. Poszliśmy tam. „Przysuń się bliżej wejścia, obok drzewa, żeby było na fotografii widać szyld” – poprosiłem…

     Miastami Władysława Panasa były Lublin i Drohobycz. O ile do Lublina trafił Profesor i osiadł przez przypadek, o tyle do Drohobycza zaprowadził go Bruno Schulz. Zagadki prozy i rysunków pisarza i artysty z Drohobycza, były najważniejszym tematem badawczym Władysława Panasa, a jednocześnie czymś, co orientowało jego życie i działalność publiczną. Z tego względu w pewnym sensie Drohobycz stał dla niego przed Lublinem, aczkolwiek w Lublinie żył i pracował, a w Drohobyczu tylko bywał. Jak się wydaje, może pragnął, aby Lublin chociaż w jakiejś cząstce posiadł taką aurę niesamowitości, jaką Drohobyczowi zafundował Bruno Schulz.

     Szukał podobieństw i analogii, tropów łączących oba miasta. Nawet tropów Schulza w Lublinie, chociaż drohobycki pisarz nigdy u nas nie był (ale być może przejeżdżał pociągiem). W jednym z artykułów pisze, że skoro nie można mówić o bytności fizycznej Schulza w Lublinie, „w grę wchodzi wyłącznie jego tu egzystencja metafizyczna”. Co więcej, zdaniem Profesora, „w tej wielkiej intrydze Nieskończoności, która spowija życie i dzieło Brunona Schulza, nam tutaj została wyznaczona specjalna rola”. Nam, czyli nam tutaj w Lublinie. O takiej wyróżnionej roli Lublina świadczy kilka zaskakujących faktów. A przede wszystkim ten, że – akcentuje Panas - jedynym zachowanym manuskryptem utworu literackiego Schulza jest fragment „Drugiej jesieni”, jaki ukazał się w czasopiśmie „Kamena” wydawanym przez Zenona Waśniewskiego w Chełmie, czyli niedaleko od Lublina. To sześć pożółkłych kartek, które przetrwały wojnę, holokaust i komunizm w archiwum Waśniewskiego. Nie wiem dlaczego nie zauważył Profesor i tego, że to właśnie w Lublinie ukazała się jedna z pierwszych recenzji „Sklepów cynamonowych” i to w nie byle jakim piśmie, bo w części nieurzędowej… „Dziennika Urzędowego Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego”. Byłby także zaskoczony, gdyby wiedział, że  już pod koniec lat 80 XX wieku w USA grupa emigrantów stanu wojennego, wywodzących się z lubelskiego środowiska teatrów alternatywnych, zorganizowała artystyczne wydarzenia schulzowskie w Nowym Jorku. M.in. Emil Warda i Krzysztof Hariasz  założyli efemeryczną formację Bruno Schulz Theatre Company, która w październiku 1988 roku przygotowała w Nowym Jorku inspirowany prozą Schulza spektakl „The fatal lack of color”. Finansowo pomogła The American Foundation for Polish-Jewish Studies, której przewodniczył pisarz Jerzy Kosiński, a która razem z PEN American Center zorganizowała program „A tribute to Bruno Schulz” z udziałem m.in. Susan Sontag, Joan MacIntosh, Elżbiety Czyżewskiej i Czesława Milosza.  

       To potwierdza jego wizję wyróżnionego Lublina. Byłby zaskoczony, gdyby wiedział, że w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie znajdziemy między innymi „Przewodnik ilustrowany po cesarsko królewskich kolejach” wydany w Wiedniu w 1894 roku, obejmujący także szlak Drohobycz-Borysław, książkę Alfreda Brodnickiego „Język w utworach Z. Krasińskiego” opublikowaną w 1912 roku przez C.K. Gimnazjum im. Franciszka Józefa w Drohobyczu (czyli tam, gdzie uczył Schulz i gdzie teraz odbywają się festiwale schulzowskie i gdzie bywał Profesor) oraz m.in. „Tygodnik Samborsko-Drohobycki” z 1905 roku.

     Władysław Panas należał do frakcji radykalnych zwolenników Drohobycza i pielgrzymów, uważał, że jeżeli już ktoś pragnie zrozumieć twórczość Brunona Schulza, powinien do tego miasta przyjechać. Powody są trzy, każdy inny i każdy ważny. Po pierwsze dlatego, że chociaż Schulz w swoich opowiadaniach nigdy nie wymienia nazwy miasta, to jednak swobodnie posiłkując się jego topografią, przywołując ulice i budowle, wyraźnie wskazuje, że jego proza buduje się na realnej konstrukcji fizycznego i symbolicznego miasta, konkretnego miasta, jego miasta. Drohobycz i jego okolice to dla Schulza „kanoniczne terytorium”. Drugi powód jest taki, że Bruno Schulz był przez lata dyskryminowany i zapomniany, skazany na milczenie, usunięty z półek księgarń i bibliotek, i w Polsce i na ziemiach ukraińskich, także w samym Drohobyczu. Należało więc przywrócić pisarzowi jego rodzinne miasto, czyli po prostu odbudować pamięć o nim w Drohobyczu. Ta pamięć mieści się w przestrzeni kultury, i to w takich jej obszarach , w których nie ma konfliktu polsko-ukraińsko-żydowskiego (aczkolwiek ciągle próbuje się Schulza do takich celów wykorzystać). Dlatego Władysław Panas uważał za swój obowiązek być zawsze na schulzowskich spotkaniach i sesjach w Drohobyczu oraz wspierać powstawanie ukraińskiej schulzologii, przyczyniać się do budowania postaw otwartości na wielokulturową przeszłość i tradycje Drohobycza w ramach niepodległego państwa ukraińskiego kształtującego swą tożsamość w duchu europejskim. Sam Bruno Schulz jest świadectwem i symbolem tamtej historii i tradycji, ale i dramatów XX wieku. Spełniło się marzenie Profesora, jego wysiłki owocują, Bruno Schulz odzyskuje swoje miejsce w pamięci Drohobycza dzięki wsparciu Uniwersytetu drohobyckiego, przede wszystkim dzięki inicjatywom Centrum Polonistycznego Uniwersytetu, śp. Igora Menioka i teraz Wiery Meniok, dzięki Międzynarodowemu Festiwalowi Brunona Schulza i innym przedsięwzięciom. Ten proces działał na Profesora zwrotnie, o czym wspominam nie bez żartu: to naukowo-kulturalne przedsięwzięcia odbywające się w Drohobyczu ustanawiały dla Władysława Panasa, niczym zegarek, miarę powstawania jego schulzowskich tekstów. Przypomnijmy, że sławny artykuł „Bruno Schulz albo intryga Nieskończoności” miał premierę na uroczystości otwarciu Pokoju – Muzeum Brunona Schulza... Profesor był wielkim przyjacielem miasta i Uniwersytetu. Ale nie z każdym rozmawiał, wiedział kto, co wie na interesujące go tematy.       

     I w końcu powód trzeci, zgoła metafizyczny, dla którego Władysław Panas przyjeżdżał do Drohobycza. Oddajmy mu głos, powróćmy do pierwszych zdań eseju, w który Profesor nazywa to, co działo się i dzieje z Brunonem Schulzem, „intrygą nieskończoności”: 

„Jak bowiem inaczej objaśnić ten ciąg faktów i wydarzeń, które układają się w jakąś wielką i tajemniczą fabułę co stale rozwija się i transformuje w coraz to nowe, wcześniej nieznane – jakby powiedział Schulz – dymensje? Fabuła ta, zatytułowana oczywiście „Bruno Schulz”, jest niezmiernie gęsta i skomplikowana. Są w niej wstrząsające antycypacje i osobliwe prawidłowości, które przybierają kształt rozmaitych figur. Wśród jej licznych rozgałęzień nie brakuje wątków dramatycznych i sensacyjnych, nawet kryminalnych. Nie wolna jest też od pierwiastków proweniencji wyraźnie mitologicznej. A przez całe jej terytorium przebiega linia frontu, gdzie ścierają się przeciwstawne siły i toczy się walka o najwyższą stawkę” (Władysław Panas, Willa Bianki. Mały przewodnik drohobycki dla przyjaciół (fragmenty), Wydawnictwo UMCS, Lublin 2006, s. 34). Chodzi o walkę dobra i zła, o podstawowy archetyp mitologicznej interpretacji historii i życia. W opowiadaniach i rysunkach Bruno Schulz kryje się, zdaniem Panasa, kabalistyczna i mesjanistyczna wizja dziejów i to właśnie z tego względu tak zaskakująco toczyły się losy jego życia i twórczego dorobku, bo znalazł się w centrum „walki o najwyższą stawkę”. Wszak słowo i opowieść mają siłę kreacji, samospełnienia, dlatego pisarz, poeta, głosiciel słowa może być zwiastunem i kreatorem mesjańskiego wyzwolenia świata ze zła. Lecz zło nie poddaje się, walka się toczy…

     W przestrzeni magicznej, kabalistycznej i mesjańskiej, Drohobycz jest w istocie blisko Lublina, gdyż w Lublinie żył inny człowiek, który znalazł się w centrum takiej walki. To sławny Widzący z Lublina, którego Panas opisał w „Oku cadyka”, cadyk mieszkający niegdyś przy ulicy Szerokiej 28. Pisze Panas, że w tradycji chasydzkiej cadyk jest osobą świętą, „jest, jak najdokładniej, Axis Mundi, środkiem świata, kimś, kto z racji swojej świętości stoi najbliżej Boga, ma z Bogiem najlepszą i najskuteczniejszą komunikację”. Powołaniem cadyka są sprawy innego zgoła gatunku niż problemy ziemskie, doczesne, życiowe, on pracuje na rzecz dobra i nadejścia Mesjasza. Dlatego Widzący z Lublina, tak jak Bruno Schulz, znalazł się w centrum walki, w Lublinie i w Drohobyczu znajdują się miejsca o cechach Axis Mundi, osi świata, które utrzymują świat w kondycji i w walce o zwycięstwo dobra.

     Władysław Panas nie tworzył żadnej nowej ideologii ani religii, żadnej Nowej Fali. Jako teoretyk literatury patrzył na świat jak na tekst, jak na wiersz, jak na wielką bibliotekę. Lublin nazywał księgą… Księgą był i jest Drohobycz. Czytał te wiersze, te opowiadania miast, te ich księgi. Jeżeli dzisiaj w Drohobyczu zwykło się już stale nazywać Willą Bianki piękny zielony budynek przy ulicy Szewczenki, gdzie od kilku lat rezyduje Muzeum Drohobyczyna, to znaczy, że Władysław Panas odniósł sukces i na stałe zapisał się w historii miasta.

    W jednej z rozmów ze mną powiedział tak: „Pojmuję mitologię inaczej niż potocznie, nie jako bajki i baśnie, ale za Levi-Straussem rozumiem mitologię jako pewną opowieść. Lublin jest dla mnie pewną opowieścią, narracją, pewną fabułą. Nie tworzą jej gołe, suche fakty tak zwanej pozytywistycznej historii, uchodzące za przejaw obiektywizmu. Tak rozumiana mitologia jest otwarciem na to, co nie należy do tej sfery gołych faktów, otwarciem na dozę, powiedzmy, fikcyjności. Fikcyjności, ale nie kłamstwa. Z zazdrością czytałem o Petersburgu, który nie jest tylko miastem rewolucji, byłą stolicą z taką lub inną historią, ale jest pewnym mitycznym tekstem literatury rosyjskiej - można tam przejść trasą Roskolnikowa... Czytałem o Pradze czeskiej, o Paryżu, o Dublinie, także o Drohobyczu, bo tu nie chodzi o wielkość miasta, tylko wyobraźni.
     Wciąż pamiętam jego słowa, maksymę, rodzaj motta: „narzuć światu jakąś wizję”…

 


18-01-2025, 17:33:57


  Festiwale






  NewsLetter

Podaj swój e-mail



Bądź na bieżąco
z najważniejszymi wydarzeniami związanymi
z postacią Brunona Schulza




Kultura w Lublinie
BRUNO SCHULZ MUSEUM DROHOBYCZ
Polecamy:    Ї      Brama_Grodzka      PRZYPINKA.PL      Kurier_Galicyjski      Instytut_Polski w Kijowie      EAST-CULTURE      Zaxid.net      Lonia / Maydan Drohobycz      Wikipedia Ukr      Nowa Europa Wschodnia      ZBRUCZ Pismo internetowe      Rada Miasta Drohobycz   
Copyright © Stowarzyszenie | Projekt: Paweł Górski | Wykonanie: ATLabs