Imieniny: Emmy, Flory, Jana
  Aktualności
  W Lublinie
  W Drohobyczu
  Wszędzie
  Polecamy
  Archiwum
  Warte uwagi
  Kategorie
   Stowarzyszenie
   Partnerzy
   Projekty
  Bruno4ever

  Tagi

górecka krcha filmy zwierciadło galeria nieznanaukraina bruno cytaty o schulzu festiwal 2012 golberg nasi artyści eon horusa noce drohobycz szpilki lublin leszek mądzik jarecka o schulzu bułgarii
  Ramka


SchulzFest 2024

XI MIĘDZYNARODOWY
FESTIWAL 
"Arka wyobraźni
Brunona Schulza"
w Drohobyczu

Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
- podstawowego funduszu celowego


***


***

  BRUNO4EVER 
2024-2026 
SchulzFest w drodze do ESK

Dni Brunona Schulza 
w Lublinie

Zrealizowano z pomocą finansową
MIASTA  LUBLIN

***





 ***


Rok 2022 / Rokiem Brunona Schulza

Odwiedziło nas już:
1011402 osób

M I L I O N
Dziękujemy

Aktualności
DROHOBYCZ. Nowy album Igora Feciaka o Drohobyczu. Z Brunonem Schulzem w tle


Igor Feciak idealizuje Drohobycz. Bo fotograf kocha to miasto, zna jego historię i dorobek kultury, chce pokazać jego piękno, nawet jeżeli zostało utracone lub jest stale niszczone. Szuka tego piękna, jego śladów. Wskrzesza je fotografiami. Realizuje swoje marzenia, ale również apeluje do ludzi wrażliwych. Bruno Schulz jest w tej misji postacią wyróżnioną.

Redaktor naczelny drohobyckiej „Halickiej Zorzy” Petro Macan pisał przed kilku laty, że istota działalności Igora Feciaka jest w istocie procesem przemiany fotoreportera w artystę fotografika. Urodzony w 1949 roku w Borysławiu Igor Feciak fotografuje zawodowo od ponad 30 lat. Współpracował z wieloma czasopismami lokalnymi i krajowymi, bywał w „gorących miejscach”, m.in. na wojnie w Afganistanie i wszędzie tam, gdzie działo się coś dramatycznego lub ważnego. Penetrował różne kręgi społeczne, fotografował ludzi biednych, narkomanów, jak i cud narodzin, wesela, świętowania, z czasem coraz bardziej ulegając czarowi przyrody i architektury miasteczek, które wyznaczają przestrzeń jego galicyjskiego domu. Potrafi nagle wyjechać w góry na oczekiwane wezwanie, że właśnie pojawił się pierwszy szron, albo zamawiać specjalny podnośnik, aby ująć w kadrze drohobycki rynek tak, jak sobie wymyślił, czyli tak, jak nikt nigdy wcześniej tego nie zrobił. Ma w zawodowym dorobku wiele wystaw, wiele wydawnictw albumowych; my zwracamy tu uwagę przede wszystkim na temat o nazwie Drohobycz.

DROHOBYCZ, DROHOBYCZ

Album W 2002 roku ukazał się jego album „Dawny Drohobycz”, w 2008 roku następny zatytułowany po prostu „Drohobycz” (ponad 120 stron), a teraz (poprzednich nie da się nigdzie kupić) w 2014 roku znowu „Drohobycz” (ponad 170 stron). Wydawcą jest oficyna „Koło” w Drohobyczu, która cieszy się dobrą marką.

Porównajmy oba „Drohobycze”, z 2008 i 2014 roku, jakkolwiek (co normalne i oczywiste) wiele fotografii powtarza się i analogiczny pozostaje ogólny układ fotografii. Oba albumy otwierają zdjęcia lotnicze, wykonywane osobiście (a nie przez tzw. drony), zrobione podczas jednego lotu, ale dobrane inaczej. Kto zna Drohobycz zauważy, nie tylko zresztą przy okazji tych fotografii lotniczych, jak niekiedy trudno fotografowi nadążyć za zmianami w mieście. Nic w tym złego, nawet przeciwnie, sytuacja taka ma walor bardzo intrygujący: pozwala dostrzec zmiany. I Feciak dobrze to wie. Bo wprawdzie wszystko ogólnie wydaje się być takie same, jednak tu i ówdzie coś jest inaczej. Zatem widać na panoramie lotniczej synagogę, której dach częściowo się zapadł podczas gdy nie tak dawno dach został zmieniony, a teraz trwa gruntowny remont elewacji. Zobaczymy na innej fotografii najstarszy, wiekowy spichlerz, zabytek wysokiej klasy, na fotografii wyglądający jak trzeba, podczas gdy ostatnio stracił on dach i ulega degradacji, chociaż podlega ochronie muzealnej. Na kościele św. Bartłomieja raz jest wieżyczka sygnaturki, raz jej już nie ma.

MIASTO IDEALIZOWANE

Album z 2014 roku, wydawnictwo Koło, DrohobyczAle chyba najtrudniej komukolwiek nadążyć w sprawach rynku – czyli targowiska – które jest bardzo blisko placu Rynek; powstają tam coraz to nowe budynki handlowe, piętrowe galerie lub szeregowe budki. Można pokusić się o refleksję, że tak oto zmienia się Drohobycz: z jednej strony pulsuje materia architektury wielokulturowej, bo coraz bardziej miasto (jego obywatele oraz władze), teraz niemal czysto ukraińskie, uznaje swoje wielokulturowe korzenie, wielonarodową historię i kulturę, europejskość, a z drugiej strony pewne części miasta zmieniają się lub rozrastają w targowiska na poły wiejskie, na poły komercyjne. Nawet plac przed pomnikiem wieszcza Tarasa Szewczenki stał się de facto jarmarcznym terenem, gdzie dzieci jeżdżą samochodzikami lub skaczą na trampolinie…

Jednakże Igor Feciak nie fotografuje ani tego, ani dziur w jezdniach, nie umieszcza w albumie fotografii przedstawiających „dziury” przed ratuszem, gdzie nie wiedzieć (albo wiedzieć) czemu wertepów ani nie wyasfaltowano ani nie wyłożono kostką. Dlaczego idealizuje miasto? Nie z powodów ideologicznych lub cenzuralnych, lecz ze względów emocjonalnych.

My też, często, bywając w Drohobyczu, idealizujemy to miasteczko (i zapewne swoje miasteczka dzieciństwa i życia i śmierci), pocieszając się, że w ten sposób jesteśmy trochę bliżej z Brunonem Schulzem, który pisał w „Republice marzeń”: Tam, gdzie mapa kraju staje się już bardzo południowa, płowa od słońca, pociemniała i spalona od pogód lata, jak gruszka dojrzała – tam leży ona, jak kot w słońcu – ta wybrana kraina, ta prowincja osobliwa, to miasto jedyne na świecie. Daremnie mówić o tym profanom!” 

MIASTO WSPOMNIENIE I MARZENIE

Fotograf kocha to miasto, zna jego historię, chce pokazać jego piękno, nawet jeżeli zostało utracone lub jest stale niszczone. Szuka tego piękna, jego śladów, wskrzesza je. Fotografie, ten album, jest jego, fotografika, wewnętrznym marzeniem, również jednocześnie jest apelem do ludzi wrażliwych. Wszak Schulz napisał i tak: …Jesteśmy wszak wszyscy z natury marzycielami”.

Dlatego Feciak nie boi się odważnie operować środkami, które wydają się już porzucone przed postmodernistycznych fotografów miejsc „tu i teraz”, fotografów wyzbytych z romantyzmu i sentymentu, z misji poszukiwania piękna. Dlatego Feciak operuje śmiało bardzo szerokimi kadrami, zniekształcającymi panoramami, aby ująć to, na czym mu zależy, dlatego nie boi się obróbki cyfrowej, manipulacji perspektywą i kolorem, na rzecz estetyki ekspansji barw wywołującej u odbiorcy odrobinę radości życia. Wykorzystuje technologię nie po to, aby odejść w swej fantazji od pierwotnego źródła, od fotograficznego tematu i inspiracji, przetworzyć je, użyć niczym pretekst, lecz przeciwnie – aby je upiększyć, często upodabniając niemal do „cukiereczka”. Ale tym samym ukazuje swoją duszę, wiarę, że fotografia może coś poruszyć w człowieku, coś z dziecięcego zachwytu i zadziwienia światem.

Bo też to prawda, że drohobyckie wille, pałace, kamienice, spowite w pejzaż nieokiełzanej zieleni tworzą zadziwiające magiczne centrum tego miasteczka, jakiego próżno szukać gdzieś indziej. Trwa w tych obiektach i ich konfiguracjach domyślne przesłanie ich budowniczych, ich afirmacji życia, zaś fotografik proponuje, abyśmy się do tego odnieśli.

 PORY ROKU I DNIA    

Jest coś jeszcze innego: albumy Igora Feciaka są jak ambitne przewodniki i encyklopedie, pokazują poprzez panoramy ogólną esencję, istotę miasta (fotograf chce wtedy objąć w kadrze jak najwięcej), po czym przechodzą do poziomu konkretów, pokazując ulice i budynki w różnych sytuacjach. A przy tym Feciak fotografuje jak magiczny astronom i zegarmistrz, w jego albumach oglądamy miasto w różnych porach roku i o różnych porach dnia, w różnych stanach pogody. I nie zapomina o ludziach, pokazuje, gdzie się skupiają, którędy chodzą, aczkolwiek wydaje się, że są jednak dodatkiem do czegoś, co ich przerasta…

Zawsze fotografuje w sposób przemyślany, technicznie znakomity, a przynajmniej tak obrabia zdjęcia, albowiem każde z nich w albumie ma doskonałą kompozycję i perfekcyjne, już niepoprawialne kadrowanie. Uwielbia kolory i grę świateł, to środki wyrazu jego malarskiej fotografii, fotografii przyjaznej człowiekowi, ciepłej i romantycznej - mało kto już umie coś takiego wykrzesać z aparatu fotograficznego i komputera.

Album 2014, jedna ze stron Schulzowskich: dom przy dawnej ul. Floriańskiej

BRUNO SCHULZ I NIE TYLKO

Albumy Igora Feciaka potwierdzają, że w Drohobyczu jednak dba się o Brunona Schulza bardziej niż niektórzy (na przykład w Polsce i Izraelu i nie tylko) myślą. W albumie z 2008 roku na dwóch stronach pomieszczono cztery fotografie: dom Schulzów przy dawnej ulicy Floriańskiej, miejsce, gdzie pisarz zginął oraz popiersie (awers i rewers) pisarza wykonane przez Piotra Flita, znajdujące się w Pokoju Muzeum Schulza w dawnym Gimnazjum Króla Jagieły (teraz rektorat Uniwersytetu w Drohobyczu), o czym informują podpisy do fotografii. W nowym albumie, o którym piszemy, poza tymi fotografiami, na czterech stronach zobaczymy też tzw. freski Schulza, zarówno kopie tych wywiezionych do Yad Vashem jak i te pozostawione w Drohobyczu (są w Muzeum Drohobyczyna), a ponadto po raz pierwszy w albumie są strony poświęcone wielkiej synagodze.

Żaden z twórców związanych z Drohobyczem nie został tak luksusowo potraktowany jak Bruno Schulz. Na dodatek we wprowadzeniu (w języku ukraińskim, angielskim i polskim) w porównaniu do albumu z roku 2008 dodano obszerny fragment poświęcony wyłącznie Schulzowi. Miło nam zaznaczyć, że znalazł się tam i pasus lubelski o tablicy memorialnej w miejscu śmierci pisarza: „Dzięki staraniom grona miłośników Schulza z Lublina, 19 listopada 2006 roku odsłonięto w tym miejscu tablice pamiątkową, która została skradziona i zniszczona i którą wznowiono i odsłonięto ponownie 19 listopada 200 roku...”

Również miło nam dodać, że w 2009 roku Igor Feciak był uczestnikiem projektu Stowarzyszenia Festiwal Brunona Schulza „Europrowincja. Lublin – Drohobycz, Czechowicz - Schulz”, z udziałem śp. Zenona Filipowa, Lucjana Demidowskiego, Maksa Skrzeczkowskiego i Michała Woźniaka. Wykonał wtedy świetne fotografie Lublina. Wernisaż wystawy projektu odbył się 13 listopada 2009 w galerii Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie.

Ponownie wracając do Schulza: jest być może Igor Feciak poprzez swoje fotografie także wcieleniem tej oto myśli pisarza z „Księgi” – Tak tedy będziemy zbierali te aluzje, te ziemskie przybliżenia, te stacje i etapy po drogach naszego życia, jak ułamki potłuczonego zwierciadła. Będziemy zbierali po kawałku to, co jest jedno i niepodzielne, naszą wielka epokę, genialną epokę naszego życia”.

I już na koniec: w albumach nie ma cmentarzy.

Grzegorz Józefczuk


11-09-2014, 02:20:36


  Festiwale






  NewsLetter

Podaj swój e-mail



Bądź na bieżąco
z najważniejszymi wydarzeniami związanymi
z postacią Brunona Schulza




Kultura w Lublinie
BRUNO SCHULZ MUSEUM DROHOBYCZ
Polecamy:    Ї      Brama_Grodzka      PRZYPINKA.PL      Kurier_Galicyjski      Instytut_Polski w Kijowie      EAST-CULTURE      Zaxid.net      Lonia / Maydan Drohobycz      Wikipedia Ukr      Nowa Europa Wschodnia      ZBRUCZ Pismo internetowe      Rada Miasta Drohobycz   
Copyright © Stowarzyszenie | Projekt: Paweł Górski | Wykonanie: ATLabs